Dla zmysłów #12


To dwunasty tekst, ostatni w tym roku. Sama jestem zadziwiona, że z taką przyjemnością trwam w postanowieniu comiesięcznego dumania nad tym, co wartościowego trafiło w moje ręce. Dzięki temu wiem, że za każdym razem, kiedy odpowiadam, że u mnie nic ciekawego, to kompletnie mijam się z prawdą!

Postanowiłam, że grudniowy zbiór poleceń będzie po prostu najwspanialszymi rzeczami, na jakie trafiłam w ostatnim czasie - motyw przewodni to czysty zachwyt w różnych formach. Oczywiście trafia do obiegu w ostatnich godzinach ostatniego dnia roku, ale nie byłabym sobą, gdybym nie zgotowała sobie takiej adrenaliny przed noworocznym świętowaniem.

Zdjęcie: Karel Balas

Dla oczu

Nie wiem jak do tego doszło, że przez cały rok nie piałam peanów na cześć jednej z moich ulubionych architektek wnętrz - Dorothée Meilichzon. Jej projekty są jak z scenografia z pięknej baśni. Zajmuje się głównie wnętrzami hoteli i restauracji, co daje znacznie większe pole do kreatywności i skutkuje odważnymi, acz bardzo wysmakowanymi przestrzeniami pełnymi nietuzinkowych zestawień kolorystycznych, pięknych materiałów i dopracowanych detali. Ciężko było mi wskazać jeden najpiękniejszy projekt, ale stanęło na jednym z najświeższych - hotelu Il Palazzo Experimental w Wenecji oraz hotelowej restauracji Adriatico. Francuska architektka w każdym z projektów stworzyć inną scenerię, która jest głęboko zakorzeniona w danym środowisku (a w tym przypadku to kilkusetletnie palazzo w weneckiej dzielnicy Dorsoduro). W samej palecie kolorystycznej widać odniesienia zarówno do twórczości włoskiej grupy Memphis, jak i pejzażu miejskiej laguny. Wenecki styl odzwierciedlają ręcznie malowane kafelki i kolumny, zakrzywione meble i łuki oraz odcienie łososia i terakoty, oraz materiały takie jak terrazzo czy marmur.

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas

Zdjęcie: Karel Balas


Dla uszu

Nie wiem skąd Ci młodzieniaszkowie wzięli się na moim Youtubie, ale jestem nimi oczarowana. Amour plastique od razu poprawia mi nastrój, chcę się poczuć jak oni w teledysku - jak zakochany nastolatek, który jedyne co ma do roboty, to snucie się po mieście i rozmyślanie o przyszłości, która stoi przed nim otworem. Adèle i Matthieu na pewno rozkręcą karnawałowe potańcówki, bit prosto z lat 80. nie pozwala usiedzieć w miejscu.


Dla serca

Do tej pory w moim sercu gościli artyści wizualni, ale na koniec roku pojawi się tu dzieło kinowe. Bo czy dwugodzinne dreszcze ekscytacji nie zasługują na to, żeby wskoczyć na najwyższe miejsce na podium? Tę gęsią skórkę wywołał seans najnowszego filmu Paola Sorrentino The Hand of God (różnorako tłumaczony przez polskie kina, ale chodzi oczywiście o Rękę Boga). Nie pamiętam u siebie takiego zauroczenia, zadziwienia, ale też dyskomfortu, który prowokował do refleksji. Piękne zdjęcia Gianniego Fiorito, wspaniała sceneria Neapolu i cudowny humor. Reżysera znam i lubię, więc spodziewałam się reakcji pozytywnej, ale film przerósł moje oczekiwania. Może jest tak wyjątkowy w odbiorze, bo scenariusz oparty jest luźno na przeżyciach młodości Sorrentino (podobno napisał go w dwa dni). Oglądałam go w domu, ale rozważam powtórny seans w kinie - tak bardzo mi się podobało!

Zdjęcia: Gianni Fiorito

Zdjęcia: Gianni Fiorito

Zdjęcia: Gianni Fiorito

Zdjęcia: Gianni Fiorito

Zdjęcia: Gianni Fiorito

Zdjęcia: Gianni Fiorito

Zdjęcia: Gianni Fiorito

Zdjęcia: Gianni Fiorito

Zdjęcia: Gianni Fiorito

Zdjęcia: Gianni Fiorito


Dla ciała

Może powinnam wspomnieć o tym, że w końcu zaczęłam rozsmakowywać się w kawie, ale tak naprawdę dopiero zaczęłam zanurzać się w tym temacie - studni bez dna. Napiszę za to o odkryciu, że squash to mój ulubiony sport (a za sportem nie szaleję). Od dziecka robiłam co w mojej mocy, żeby aktywności fizycznej unikać. Koncentrowałam się na spacerowaniu w zabójczym tempie, ewentualnie bieganiu od czasu do czasu i zimowej jeździe na nartach. Żadna z tych rzeczy nie daje jednak takiego wyrzutu endorfin, jak przegonienie przeciwnika trzy razy wokół kortu albo wygranie rzutem na taśmę seta. Nie spodziewałam się u siebie takiej radości i uważam znalezienie sportu, który przynosi mi frajdę za jeden z najlepszych prezentów od losu. Oby w nowym roku każdy trafił na swój (bo zapewniam, że podnoszenie hantli na siłowni to żadna frajda w porównaniu z asem serwisowym)!


Dla głowy

Jeśli ktoś nie znał tego nazwiska, to usłyszał o nim na pewno ostatnio, w związku ze śmiercią 87-letniej autorki w ostatnich dniach roku. A rok ten minął mi w towarzystwie Joan Didion właśnie. Kiedy w styczniu przeczytałam Rok magicznego myślenia, nie mogłam przestać myśleć o tej książce, o Joan, o jej mężu Johnie i córce Quintanie. Ale też o przemijaniu, utracie i radzeniu sobie w sytuacji, w której nikt poradzić sobie tak po prostu nie może. W ostatnich miesiącach przeczytałam jeszcze wiele tekstów Joan, a na półce czekają na mnie dwie książki - jedna wyszperana w odmętach antykwariuszowskiego internetu, druga całkiem nowa. Jestem bardzo szczęśliwa, że pojawiają się u nas nowe wydania, bo o te z ubiegłego wieku ciężko było nawet w bibliotekach. Tym, którzy zanim zabiorą się za lekturę, wolą przekonać się, że była to osoba niezwykła, polecam zacząć od obejrzenia dokumentu nakręconego przez jej bratanka. Można też przeczytać jeden z setek artykułów napisanych przez nią lub o niej dla magazynu The New Yorker (często można w promocji wykupić trzymiesięczny dostęp za 6 dolarów, ale 10 tekstów miesięcznie można czytać zawsze za darmo).


Dla codziennej dawki inspiracji

Bo, bez zmian, najczęściej zaglądamy na Instagram: Dorothée Meilichzon | Il Palazzo Experimental | Videoclub | Paolo Sorrentino | The Hand of God | Gianni Fiorito | Grupa Wydawnicza Relacja | Wydawnictwo Cyranka | The New Yorker


Marta

Using Format